Spotkała mnie bardzo przyjemna niespodzianka. Mianowicie
moja przyjaciółka odwiedziła mnie z prezentem urodzinowo-świątecznym (podarunek
określiłam taki mianem, ponieważ jestem takim szczęśliwcem, że urodziłam się 24
grudnia :D ).
Prezent mnie również zaskoczył ponieważ, w środku znajdowało
się min. Masło do ciała na ciepło, które upatrzyłam chyba 4 miesiące temu w
katalogu ”FM” i tak na dobrą sprawę o nim zapomniałam.
No cóż kobiety czasem tak mają, coś zobaczą, pozachwycają
się, powzdychają, po zachwalają dany produkt nawet go nie znając i stwierdzą na
koniec, że chciałyby coś takiego mieć. Potem o tym zapomną do czasu aż ich oczy
tego gdzieś znowu nie wypatrzą.
Tak również było w moim przypadku. Radość przy odpakowaniu
upominku miałam ogromną. Dodatkowo do masła dostałam kokosowy żel jednej z
moich ulubionych firm ORGINAL SOURCE :)
Więc kochana A. jeżeli to czytasz to wiedz, że jestem Ci
niezmiernie wdzięczna. Podarowałaś mi genialny prezent! Dziękuję :* Ale mogłabyś mi kupić również najzwyklejszą
czekoladę i mały drobiazg a i tak byłabym przeszczęśliwa. Bo koniec końców
liczy się gest, a Twój powalił mnie na kolana!
Co do świątecznej domowej atmosfery. Ubrałam wczoraj wieczorem
choinkę. Zmachałam się przy tym lepiej niż na niejednych zajęciach z fitnessu.
Dalej podziwiam ludzi, który z wielka łatwością ubierają swoje świąteczne
drzewka w łańcuchy i lampki, bo dla mnie to najgorsze elementy do
zrealizowania. Po prostu uwielbiam moment kiedy sprawdzam po trzy razy
wszystkie lampki czy na 100% świecą, a potem się z nimi siłuję zakładając je na
choinkę tylko po to żeby się rozczarować wkładając na koniec wtyczkę do
kontaktu i podziwiać jak się pięknie nie świecą…
Dzisiaj upiekłam kolejną turę muffinek. Zrobiłam nawet kilka
z ciasteczkami Oreo, ale kiedy tylko opuściły ciepły piekarnik trafiły do
brzuszków mojej rodzinki.
Ach te święta...