piątek, 24 lipca 2020

Do M.


Szanse na to, że to przeczytasz są bliskie zera.  Długo nosiłam się z zamiarem napisania kilku zdań i wrzucenia je w eter. Nie dla ciebie, nie z uwagi na bliskie mi osoby, nie po to żeby kogoś ostrzec, nie z zamiarem, że może chociaż jedna osoba wyciągnie lekcje. Po prostu dla siebie.

Łączy nas całkiem niezła historia. Ani długa ani krótka. Pięć lat to ogromna ilość czasu dla małego dziecka, krótka chwila dla doświadczonej starszej osoby, której czas odznaczył się już na skórze w postaci licznych zmarszczek. Były dobre i złe momenty bo nigdy nie jest idealnie. I chciałabym napisać, że wszystko pierdolnneło nagle jak burza podczas słonecznego popołudnia ale skłamałabym. Bo sygnały, że coś się zbliża były.Ja byłam nie tylko naiwna i ufna ale udawałam przed samą sobą, że wszystko jest ok.
Cóż mogę napisać? Chyba każdy chce, żeby jego historia miała szczęśliwe zakończenie.
Nam dane to nie było.
A szkoda… bo chociaż rozstać się mogliśmy z klasą i przykro mi, że tak szybko co do tego zmieniłeś zdanie.

Z szacunku do dobrych momentów, tego co nas łączyło, nie będę ciebie wyzywać. A uwierz mi kilka soczysty epitetów idealnie zobrazowałoby twoją osobę w tym naszym ostatnim „wspólnym” okresie. Mam do ciebie trochę żalu i chyba „trochę” to mało powiedziane. Nie ułatwiłeś mi wtedy życia, a swoimi słowami i zachowaniem sprawiłeś, że do dzisiaj jeszcze mi się to wszystko czkawką odbija.

Zachwiałeś mocną moją samooceną, zabrałeś ogromną ilość spokojnego snu i oddechu, swoim łzami napełniłabym nie jedną wyschniętą rzekę, a z wściekłość i uczucia niesprawiedliwość czasem tak mocno zaciskałam pięści, że knykcie mi pobielały.
O jakiejkolwiek stabilizacji mogłam zapomnieć. Okres ten porównałabym do przymusowej, nieprzyjemnej przejażdżki na rollercoasterze . Gdzie cały czas walczysz z nudnościami i zastanawiasz się czy ta jazda się kiedyś skończy? A jeśli się skończy to w jakim stanie wtedy będziesz?

Mimo tych wszystkich nieprzyjemnych odczuć nie mogę napisać, że cię nienawidzę.  Ale mogę szczerze napisać, że mogłeś wyjść bardziej „ludzko” z tej sytuacji. Bo nie wiem co ci się pomieszało w tej głowie. Może nowa ONA tak na Ciebie wpłynęła? Może naprawdę się w końcu zakochałeś? Może ponownie chciałeś zmienić swoje życie? A może zwyczajnie nie potrafisz zakończyć jakiejkolwiek relacji w ugodowy sposób?

Co jakiś czas do dzisiaj słyszę twoje stwierdzenie „ To nie jest zdrada, jak już kogoś nie kochasz” . Dobre motto, ale chyba tylko dla tchórzy, którzy nie chcą i nie potrafią przyznać się do błędu.

Niestety jeszcze nie dojrzałam, do tego, żeby szczerze powiedzieć , że życzę ci szczęścia i powodzenia w życiu.  Chociaż mam nadzieję, że w pewnym etapie swojego istnienia do tego dojrzeję.
Póki co mam tylko nadzieję że patrzysz na te 4 ściany i zdajesz sobie sprawę, że to dzięki mnie i moim oszczędnościom je masz. Przy planowaniu podróży pamiętasz kto ciebie ich nauczył , że miałeś kiedyś osobę która słuchała i radziła jeśli miała jakiś pomysł/plan i która nigdy nie zbywała zdaniem ”nie mój problem”.

Dałam Ci całą siebie odzyskałam tylko część.
Ale trzymam się i mam coś czego ty nigdy nie miałeś.
Prawdziwych przyjaciół.
Bo czy ty przed kimkolwiek mogłeś być kiedyś całkowicie sobą?
Bez tych wszystkich masek, sztucznych zachowań, emocji, uśmiechów?

Czy rozpoznajesz jeszcze siebie w lustrze?

I właśnie dlatego czasem jest mi ciebie żal…

E.



heheszki
bo wstrząsnęliście moim światem <3