Za oknem mróz. Rano, po południu i wieczorem. Dachy i ziemia pokryta jest szronem a większość ludzi przeprosiła już swoje ciepłe rękawiczki i czapki.
Chłodne powietrze od kilku dni szczypie moje policzki. Nie mam nic przeciwko w sumie taki mamy klimat. Aczkolwiek gdybym tylko mogła przeniosła bym ten mróz w jeszcze jedno miejsce. A tak konkretnie do moich uczuć.
Ludzie "zamrażają" środki na koncie więc dlaczego nie zamrozić chwilowo swoich uczuć?
W szczególności w okresie niepokoju. Kiedy czujesz się niepewnie w pracy, kiedy martwisz się o egzaminy na uczelni, kiedy z niedowierzaniem patrzysz na stan swojego konta, kiedy niepewnie stawiasz następne kroki.
Nie mówię, że chciała bym mieć serce z lodu ale chciała bym podejść obecnie do większości (jak nie wszystkich rzeczy) z umiarem, rezerwą, na totalnym luzie.
Nie wiem co Bóg sobie myślał kiedy mnie tworzył. Może po prostu był pod wpływem jakiejś używki.
A może zrobił sobie taki dowcip - mnie. Wielką emocjonalną bombę ♥
heheszki
jak ja kurwa nienawidzę dzisiejszego dnia!