wtorek, 18 listopada 2014

My lucky strike

Bidę mam ostatnio w portfelu i na koncie straszną, przez ostatnie szybkie pakowanie zostawiłam moją kosmetyczkę z moim codziennym asortymentem do makijażu, moja siostra zawinęła mi moje najlepsze leginsy na "wieczne nieoddanie" i czeka mnie jeszcze test z angielskiego na który nic nie umiem (cóż ciężko jest przeskoczyć 2 poziomy w górę w miesiąc, mając przy tym inne obowiązki).
Ale mimo wszystko mam farta. 
Szukałam stażu a dostałam pracę.
Bałam się mieszkania w akademiku a jest fantastycznie.
Panikowałam z dostaniem się na magisterkę a przyjęli mnie bez problemu.
W życiu chyba w końcu przychodzi taki moment, że wszystko się wywraca do góry nogami ale tak pozytywnie. A może trzeba po prostu często sięgać po różowe okulary. Szczególnie wtedy kiedy za oknem nie ma słońca.


                                                                               ♪♫♪♪♫♪

"Busz jest wysoki
Ale gdzieś znajdziesz wodę..."

heheszki Martwi mnie tylko fakt, że jestem małym pracoholikiem w stosunku do pracy zarobkowej. Boję się, że zaniedbam uczelnię na rzecz pracy o którą tak się starałam i spadła mi jak manna z nieba.
No i "troszkę" tęsknię :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz